piątek, 1 sierpnia 2014

Rozdział 4

Siedzę przy biurku, robiąc "zadanie domowe". Tata, wychodząc do pracy poprosił mnie, żebym uporządkowała pare rzeczy dotyczące firmy, zawsze twierdził, że to ja jestem w tym domu mózgowcem matematycznym. Na zewnątrz pada deszcz, więc nie mam nic lepszego do roboty. Cóż, dobrze... mam, ale obiecałam tacie, że mu pomogę. Gryzłam końcówkę długopisu, kiedy mrużyłam oczy na liczby, które są napisane na kartce. Czy to jest w ogóle możliwe? Nie, oczywiście, że nie jest.

Mój wzrok zwrócił się w stronę okna. Nie widziałam Nialla od dwóch dni. Może zamknął się w domu albo po prostu to ja nie zwracałam na niego uwagi... W każdym bądź razie, nie przeszkadza mi to. Jestem szczęśliwa, że mam trochę spokoju od tych wszystkich imprez.

Podciągnęłam kolana do klatki piersiowej, opierając nogi o krawędź fotela i starając się nie ominąć żadnego błędu w papierach dotyczących rozliczeń z tamtego miesiąca. Poddałam się. Zatrzasnęłam notatnik i chwyciłam swój telefon. Nie mam żadnych nowych wiadomości. Jestem z tego powodu trochę zdziwiona. Nikt nie pisał do mnie od czasu, kiedy go ostatnio widziałam. Zacisnęłam palce, zdając sobie sprawę, że jest mi zimno. Podeszłam do szafy i założyłam bluzę Zayna, którą mi kiedyś dał, po czym usiadłam na parapecie, kładąc laptopa na moje kolana. Siedziałam tak aż do obiadu, kiedy Ashley przyszła do mnie i powiedziała, że  kupiła po drodze chińszczyznę. Po lunchu Ashley zaciągnęła mnie do mojego pokoju. Usiadłam na łóżku, zdejmując z niego moje ubrania.

- Wow - powiedziałam, przewracając oczami.

- Musisz pomóc mi dobrać strój na dzisiejszy wieczór.

- Co jest wieczorem? - zapytałam zdezorientowana.

- Domówka u Nialla.

- A co to za okazja?

- Bez okazji. Twoi, moi i jego rodzice jak co tydzień wychodzą na jakieś bezsensowne spotkanie w klubie. Zostają tam do późna w nocy, więc kiedy wracają zazwyczaj zastają bałagan.

- O Boże, biedna pani Horan - powiedziałam, przygryzając wargę.- Ale dalej nie rozumiem jednego. Jego rodzice wyprowadzili się z tamtąd. Więc po co mieli by wracać do jego domu?

-Niby się wyprowadzili. Ale jego matce nie odpowiada praca w tamtym miejscu więc wracają tu.

-Chwila, czy to oznacza, że Zayn znów się tu wprowadza? - Zapytałam

-Nie. Spokojnie, jego rodzice chcą kupić dom trzy ulice dalej od nas. A teraz powiedz mi co mam ubrać!

Spojrzałam na moje zestawy, które zazwyczaj zakładałam na imprezy w Mediolanie. Wskazałam na obcisłą sukienkę, która jest w parze z czarnymi koturnami.  Ashley uśmiechnęła się i przyłożyła zestaw do ciała, po czym spojrzała w lustro. Siedziałam na łóżku i patrzyłam na nią, kiedy dziewczyna odwróciła się i na mnie spojrzała.

- Co masz zamiar ubrać?

- Co? Nie wybieram się.

- Owszem, wybierasz.

- Nawet nie zostałam zaproszona.

- To nie ma znaczenia. Idziesz tam dzisiaj ze mną i koniec.

- Dobra.

- Mam nadzieję, że wiesz, że chcę żebyś założyła sukienkę.
Przewróciłam oczami.

- Wiem, ale nie zamierzam tego zrobić - wymamrotałam i popatrzyłam na nią, kiedy podeszła do szafy. Ashley prychnęła i rzuciła mi bluzkę z odkrytym pępkiem i jakieś obcisłe jeansy. Potem kazała mi wziąć jedne z moich koturn, dzięki czemu będę wyglądać ''na czasie''. Nie chcę iść na imprezę na którą nawet nie zostałam zaproszona. Będę się czuła dziwnie.

Kiedy mama z tatą wrócili do domu, dwie godziny później oznajmili nam, że wychodzą, więc Ashley i ja zostałyśmy same. Dziewczyna pisała z kimś smsy, prawdopodobnie z Niallem. Przygryzałam dolną wargę, patrząc na tykający na ścianie zegar w salonie. Mamy tam być o 21, a jest 20:55.
Katherine właśnie kończyła robić makijaż przy lustrze, podczas gdy ja grałam w jakąś beznadziejną grę na telefonie, żeby tylko zabić czas. Starałam się ignorować moje przyśpieszone bicie serca, myśląc o tym, co może się zdarzyć na domówce.

- Chodźmy! - wykrzyknęła Ashley, klaszcząc, gdy skończyła robić make-up.
Wstałam, chwiejąc się nieco na moich koturnach. Wyszłyśmy z domu i przeszłyśmy na drugą stronę ulicy. Z domu słychać dudniącą muzykę. Ogród jest pełen tańczących i rozmawiających ludzi. Rozpoznałam kilka twarzy z imprezy na plaży. Ashley powitała kilka osób, po czym razem weszłyśmy po schodach do domu. Dziewczyna odwróciła się, aby upewnić się, że za nią idę. Uśmiechnąłem się  i weszłam do domu. Salon jest pełen ludzi, tak samo jest w kuchni. Rozejrzałem się za Nainą i zobaczyłam ją jak rozmawia z  Dianą, popijając z czerwonego kubka. Polizałam swoje wargi i pomachałam do niej. Uśmiechnęła się, gdy mnie zobaczyła i pomachała do mnie żebym podeszła. Założyłam ramiona na piersi i potrząsnęłam głową, wskazując jej, że dołączę do niej później. Teraz chcę znaleźć łazienkę, aby sprawdzić, czy wyglądam przyzwoicie. Nie wiem dlaczego.

- Cześć - odwróciłam się, żeby zobaczyć uśmiechającego się do mnie Jake'a. Zapalony papieros zwisa z jego ust.

- Hej - powiedziałam, rumieniąc się. Jake jest atrakcyjny, ale i onieśmielający.

- Cieszę się, że przyszłaś - kontynuował, zaciągając się papierosem. Zrobiłam krok do tyłu, nie chcąc wdychać dymu.

- Uh, tak - mruknęłam i zakaszlałam trochę z powodu dymu.

- Chcesz pociągnąć? - zapytał.

- Nie - natychmiast opowiedziałam.
Wydał z siebie śmiech, a ja zadałam sobie w myślach pytanie, co w tym było takiego zabawnego. Jake patrzył na kogoś za mną, dlatego odwróciłam się. Spojrzałam w górę, aby zobaczyć uśmiechającego się do mnie Nialla. Ma na sobie czerwoną bluzę, białą bluzkę z dekoltem w kształcie litery V, obcisłe jeansy i vansy. Jego blond włosy schowane są pod czapką.
On wyraźnie wyśmiewał się ze mnie za moimi plecami.

- Czy ty coś za mną robisz? - zapytałam.

Oboje zaśmiali się, a Niall powiedział:
-Skąd, że znowu.

- Co? - zapytałam, a moje policzki przybrały szkarłatno czerwony kolor. Chłopak przewrócił oczami i podniósł czerwony kubek do ust. Wykręciłam się i poszłam w kierunku Nainy, rezygnując z planu pójścia do łazienki.

Godzinę później okazało się, że Diana  w porządku. Wydawała się trochę dziwna kiedy wróciłam po tak długiej nieobecności tutaj. Patrzyłam na czarny stolik, wpatrując się w iphonea, który został podłączony do systemu stereo, hucząc najnowsze hity na cały dom.
Zauważyłam, że impreza zaczęła przygasać, więc spojrzałam na zegarek na iphonie, który leży jeszcze na stole. Jest 23:34.
Westchnęłam z ulgą. Wreszcie możemy wyjść. Jestem szczęśliwa, bo nic się nie stało. Nie musiałam robić niczego czego bym nie chciała. Usiadłam i chciałam zapytać Ashley, czy chce już wyjść, kiedy Jake wszedł do środka, trzymając pustą butelkę. Wiwatował, krzycząc: 7 MINUT W NIEBIEE!
Dziewczyny poklaskały podekscytowane, z wyjątkiem mnie i Nainy. Przygryzłam wargę. Chcę wrócić do domu, dlatego ruszyłam w stronę drzwi, które prowadzą na korytarz, gdy nagle przede mną pojawił się Liam.

- Chyba nie wychodzisz?
Nic mu nie odpowiedziałam.

- Najlepsza impreza jest, gdy zostaje tylko kilka osób... - szepnął mi do ucha, a ja zadrżałam, cofając się o krok.

- Gramy w moim pokoju - usłyszałam głos Nialla.
Zayn,Niall, Jake, Liam, Louis, Harry, Naina, Ashley, Diana i cztery inne osoby oraz ja weszliśmy na górę, po czym Niall polecił ludziom, którzy są w salonie, aby zostali na dole.
Jego pokój jest większy niż mój, tak jak się tego spodziewałam: plakaty z nagimi dziewczynami na ścianach, nieposłane łóżko, telewizor w kącie i biurko przy oknie. Jego pokój ma doskonały widok na moją sypialnię, a ja natychmiast poczułam się przerażona. Niall może wyraźnie zobaczyć wszysko co robię, gdy nie będę ostrożna i zostawię odsunięte zasłony.
Diana zaczęła pisać wszystkie imiona dziewczyn na podartych kawałkach papieru, po czym wrzuciła je do czapki Nialla. Usiadłam obok Louisa , rozglądając się po okręgu. Wszyscy nagle stali się trzeźwi, gotowi na niesamowitą grę: 7 minut w niebie. Moje serce bije szybko. Nie wiem, dlaczego się na to zgodziłam... Jestem niedoświadczona i jeśli kiedykolwiek znajdę się z kimś w szafie, nie będę miała pojęcia co robić. Przełknęłam ślinę i patrzyłam jak czapka Nialla została położona w środku koła, zawierając w sobie imię każdej dziewczyny.

- Ponieważ to jest moja impreza, będę czynić honory! - powiedział Niall i podciągnął do góry rękaw koszuli.
Wszyscy patrzyli na niego, gdy chłopak spoglądał w sufit i przygryzał kolczyk w wardze, grzebiąc w czapce. Wyciągnął kawałek papieru i rozwinął go. Przeczytał imię i rozejrzał się, aby złapać czyjś wzrok.
I wtedy zatrzymał oczy na mnie, uśmiechając się.
Moje serce się zatrzymało, a ja nagle chciałam umrzeć. Nie ma mowy. Nie ma pieprzonej mowy, że pójdę z Niallem do szafy. Nuh-uh.
Nie.

- Sam - przeczytał karteczkę, zanim wepchnął ją do tylnej kieszeni spodni.
Przełknęłam ślinę. Wszyscy się teraz na mnie patrzą.

- Wstawaj - roześmiał się Harry, wskazując palcem w moją stronę. - Idź, Dziewico Maryjo.

Wszyscy z wyjątkiem Ashley i Nainy zaczęli się śmiać z jego nie-tak-śmiesznego żartu. Wstałam i spojrzałam na Nialla, który podstępnie się uśmiecha. Moje serce bije coraz szybciej. Jake odprowadził nas do szafy, pokazując nam swój telefon, stoper ustawiony jest na 7 minut. Jedynie co muszę zrobić to nacisnąć palcem na ekran i rozpocząć odliczanie.

- Zamknijcie się - powiedział, zwracając się do ludzi w pokoju. - Pójdę i przyniosę drinki i kubki to następnie zagramy w 'prawda czy wyzwanie' i 'nigdy dotąd nie...'.
Nie mam pojęcia co to za gra, ale wiem, że na pewno nie chcę być z Niallem sam na sam w szafie, na siedem minut, w jego pokoju. Nawet jedną sekundkę. Nie.
Niall otworzył drzwi do swojej przestronnej szafy, tej typowej amerykańskiej szafy, w której spokojnie zmieszczą się trzy osoby. Skinął na mnie głową, abym usiadła pierwsza. Zrobiłam to i spojrzałam na Jake'a, który mrugnął do mnie. Niall usiadł naprzeciwko mnie opierając się o ścianę szafy. Przygryzłam lekko wargę, kiedy Jake zamknął drzwi i usłyszałam, jak mówi: ''Siedem minut czaaas staaart...''
Potem zobaczyłam przez cienką szparę w szafie, że chłopak wyszedł z pokoju, aby przynieść drinki i kubki. W szafie jest cicho, jedyne odgłosy pochodzą z zewnątrz niej, gdzie pozostali rozmawiają ze śmiechem. Mogę też usłyszeć muzykę z parteru. Niall ugiął kolana, a ja przyciągnęłam swoje do klatki piersiowej, opierając na nich brodę i je przytulając. Chłopak leniwie oparł łokieć na kolanie. Potem wyprostował swoje nogi płasko po podłodze. Jego kostki dotykają teraz moich bioder. Potem pochylił się do przodu ściskając moje kostki. Przyciągnął moje nogi do siebie, nie odrywając ode mnie wzroku. Myślałam że zemdleję przez szybkie bicie mojego serca. Nie boję się tego co Niall zamierza zrobić, boję się tego, że wyśmieje mnie przez to, że jestem niedoświadczona. Nie chcę być upokorzona. Nienawidzę tego.

Chłopak owinął palce wokół moich kostek i przyciągnął mnie do swojego ciała. Jestem teraz między jego nogami, a moje nogi znajdują się za jego plecami. Nasze klatki piersiowe prawie się stykają. Jestem pewna, że Niall może poczuć i usłyszeć bicie mojego serca.

- Spokojnie - wyszeptał. - Czy ja cię denerwuję?
Popatrzyłam na niego.

- Nie.

- To dlaczego twoje serce tak szybko bije?
Przełknęłam ślinę, kiedy jego ręce powoli ruszyły wzdłuż moich ud, po czym zatrzymały się na mojej nagiej talii.

- Nic nie słyszę! - usłyszeliśmy głos Zayna z pokoju. Niall przewrócił oczami, zanim znów skupił na mnie swoją uwagę. Ponownie przełknęłam ślinę. Moje gardło już jest przez to obolałe.

-Dlaczego taka jesteś Sam? - wyszeptał. - Czy kiedykolwiek wcześniej całowałaś się z chłopakiem?
Powoli skinęłam głową, nie ufając swojemu głosowi.

- Ile razy?

- Raz - powiedziałam, rumieniąc się. - Z tobą.
Moje ręce niezgrabnie złapały jego pas, kiedy popchnął mnie na ścianę. Mogłam wyczuć kości przez jego koszulkę, kiedy jego twarz pojawiła się przede mną.

-Tęskniłem za tobą. - powiedział, a jego alkoholowy oddech uderzył w moje usta.
Następnie chłopak pochylił się i połączył swoje usta z moimi. Uczucie jego przekłutej wargi na moich ustach było niesamowite. Niall zaczął poruszać natarczywie swoimi ustami, jak na mój gust zbyt brutalnie. Jednak to uczucie w moim brzuchu było wspaniałe... Nie dlatego, że lubię Nialla, po prostu wszystkie wspomnienia z przed trzech lat wróciły.  Przechylił głowę w prawo, aby pogłębić nasz pocałunek. Moje serce podskoczyło, kiedy poczułam jak czubek jego języka oblizuje moją wargę. Uchyliłam ją lekko, a jego język wsunął się do moich ust. Odetchnęłam, gdy jego język otarł się o mój. Poczułam dziwne uczucie w kręgosłupie, ponieważ jego ręce powędrowały po moich udach, wzdłuż nóg, aż do kostek, zanim wrócił nimi z powrotem do mojej talii.

- Siedem minut minęło - krzyknął Jake z zewnątrz szafy, waląc pięścią w drzwi. Niall odsunął się ode mnie i pchnął nogą drzwi.
Przebiegłam ręką po włosach i spojrzałam na Jake, odnajdując jego uśmiech. Pomógł mi wstać, a ja od razu się zaczerwieniłam, gdy zobaczyłam, że wszyscy się na mnie gapią. Niezdarnie usiadłam obok Liama i spojrzałam na kubeczki, które leżą w środku koła.

Możemy już iść do domu?

- Koniec 7 minut w niebie, zagrajmy teraz w coś innego - odezwał się Louis. - Tak więc, każdy wie jak się gra w "Nigdy dotąd nie...? - zapytał, rozlewając do kubków butelkę. Wszyscy przytaknęli, z wyjątkiem mnie. Niall przewrócił oczami, a Jake wyjaśnił mi zasady gry:

- Ktoś wymyśla "nigdy dotąd, na przykład, nie chodziłem nago po ulicy''. A ci którzy to robili biorą z kubka łyka. Gra kończy się, gdy ktoś opróżni swój kubek. Zwycięzca może potem kazać zrobić cokolwiek przegranemu. Przegrywa ten kto ma najpełniejszy kubek.
Czyli to będę ja.

- Dobra, zacznę - powiedziała Diana i rozejrzała się po okręgu. - Nigdy dotąd nie robiłam nikomu loda.
Chłopcy jęknęli, a wszystkie dziewczyny, z wyjątkiem mnie, wzięły łyka. Zayn mrugnął do Ashley , a ona do niego odmrugnęła.

Co do cholery?!

Przyszła kolej na jakąś dziewczynę z okręgu, miała na imie Daisy.

- Nigdy dotąd nie uprawiałam seksu z kimś kto miał ponad 30 lat.
Nikt nie wziął łyka. Przyszła kolej na Louisa.

-Nidy dotąd nie całowałem się z chłopakiem.
Wszyscy prócz Liama, Jakea, Zayna i Nialla wzięli łyka.

- Moja kolej - dziewczyna, której nie znam imienia chciała coś powiedzieć, ale Niall pochylił się w jej stronę i szepną jej coś do ucha.

- Nigdy dotąd się nie masturbowałam.
Byłam jedyną osobą, która nie wzięła łyka. Niall przełknął ślinę i uśmiechnął się, patrząc na mój pełny kubek. Przyszła kolej na Zayna.

- Nigdy dotąd nie byłem zakochany.
Tym razem ja i Niall byliśmy jedynymi którzy się nie napili. Podrapałam się w tył głowy, czując się naprawdę nieswojo. To znaczy, że nic pomiędzy nami nie było?

- Nigdy dotąd nikt nie zdobył u mnie drugiej bazy.
Wszyscy się napili, a ich oczy były zwrócone ku mnie. Też się napiłam, mimo że to nie koniecznie było prawdą. Nikt wcześniej nie dotykał mnie gdziekolwiek. Niall faktycznie był pierwszym, który mnie dotykał.

- Mój kubek jest pusty - stwierdził Niall i uśmiechnął się.

- Kto ma najpełniejszy kubek? - zapytał Jake, a ja zaczerwieniłam się, pozwalając sobie na ledwo słyszalne 'ja'.
Czuję się zawstydzona i nienawidzę siebie za to, że jestem tak bardzo niedoświadczona.

- No, no, no, mogę ci cokolwiek kazać zrobić.
Jego oczy przebiegły po całym moim ciele, po czym powiedział:

- Wyzywam cię do całowania się z... Liamem.

- Co? - powiedziałam.
Liam nie wygląda jakby mu to przeszkadzało, ale skoro Niall może całować każdą, to chyba nic się nie stanie jak pocałuję Liama, prawda?
Napięcie jest zbyt kłopotliwe. Wszyscy chłopcy z tego pokoju mają przyklejone do nas oczy.  Liam pochylił się i zamknął oczy. Poczułam jego usta na swoich. Czuję się dziwnie i nieswojo. Jego ręce powędrowały na moje biodra, a ja zarzuciłam swoje na jego szyi. Liam przechylił głowę i przesunął językiem po mojej wardze. Poczułam jak ktoś odrywa nas od siebie, zobaczyłam swojego brata, który trzyma Liama za ucho.

-Ej zorro. Nie rozkręcaj się tak, to nadal jest moja siostra- Walnął go lekko przez głowę, na co wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. Czułam na sobie wzrok Nialla, przez co czułam się niekomfortowo, ale cóż, nic mu do tego.

- Idę do domu - powiedziałam Ashley i usiadłam. Boli mnie głowa przez wypity dzisiaj alkohol. Chcę iść do swojego pokoju, zanurkować pod kocami i spać. Zayn skinął do mnie głową.

- Tak, powinnyśmy iść. Nie chcemy, żeby matka znowu Cię przyłapała- Powiedział mój brat. - Chodź. Odprowadzę Cię, w końcu jako brat muszę czynić pewne obowiązki.

Złapał mnie pod ramię a ja odetchnęłam głęboko, ucieszona, że w końcu chce wyjść z tej imprezy. Wszyscy zeszli na dół, po czym okazało się, że impreza już opustoszała. Cały dom jest w ogromnym bałaganie. Niall jęknął, zdecydowanie nie jest w nastroju do sprzątania. Wszyscy się z nim pożegnali, a ja i Zayn byliśmy na samym końcu do wyjścia. Podrapałam się po uchu, po czym zaczęłam panikować. Zgubiłam kolczyk. Cholera, nie. Proszę nie. To był kolczyk mojej matki. Kurde, kurde, kurde.

-Zaraz będę stary, to Ci pomogę- Powiedział Zayn i odwrócił się do mnie w drzwiach, wpuszczając do środka zimne powietrze. - Idziesz?

- Uh, zgubiłam kolczyk.

-Sam, chodź. Kolczyk jest najmniej ważny w porównaniu do twojego stanu trzeźwości

-Ale nie rozumiesz mnie bracie! To był kolczyk mamy, ona mnie zabije! - Zaczęłam krzyczeć i wymachiwać rękoma, na co Zayn zatkał mi usta, ręką.

-Ciszej, to nie targ. - Powiedział, na co zaczęłam się śmiać. - Chcesz, żebym pomógł Ci go szukać?

- Nie, poszukam go. Myślę, że szybko go znajdę - odwróciłam się spanikowana do Nialla.

- Pozwolisz mi się rozejrzeć?

Wzruszył ramionami i zaczął zbierać z podłogi śmieci. Spojrzałam na zegarek. Jest już pierwsza w nocy, więc rodzice mogą wrócić do domu w każdej chwili. Muszę być szybka.
Pobiegłam po schodach, niemal gubiąc koturny. Przeszukałam dosłownie każdy centymetr jego pokoju, nawet szafę, ale nie mogłam go znaleźć. Rozczarowana zeszłam na dół, gdzie zobaczyłam jak Niall szuka czegoś, leżąc na brzuchu i grzebiąc pod kanapą. Stanęłam przed jego głową, czekając aby zapytać czy znalazł mój kolczyk. Jednak to nie było konieczne, bo zauważyłam, że chłopak trzyma mały kawałek srebra między swoimi palcami.

- To jest to czego szukasz, kochanie?
Pokiwałam głową i wyciągnęłam rękę, aby go zabrać, ale on cofnął się i schował kolczyk do tylnej kieszeni swoich spodni.

- Jeśli go chcesz, odważ się go zabrać.
Westchnęłam, a moje policzki się rozpaliły.

- Dobrze.

Niall odwrócił się i skrzyżował ręce na piersi. Wsadziłam rękę do jego tylnej kieszeni i wyciągnęłam kawałek papieru. To ta mała karteczka z gry 'siedem minut w niebie'.

- Gdzie jest kolczyk?
Chłopak uśmiechnął się i otworzył dłoń.

- Nie dam ci go.

Jestem zła. Muszę się uspokoić.

- Czy mogę dostać szklankę wody? - zapytałam.

Chcę coś, aby ochłodzić swoje policzki. Niall wskazał w kierunku kuchni po czym odwrócił się, aby podnieść ze stołu swojego iPhone.
Szybko udałam się do kuchni i chwyciłam kubek, po czym pochyliłam się nad ladą i nalałam sobie wody. Wypiłam ją, a następnie spojrzałam na papierek w ręku. Otworzyłam go z nudów, a to co tam zobaczyłam zaskoczyło mnie.

Diana.

Niall nawet nie wylosował mojego imienia z czapki. Nagle poczułam jego gorący oddech na mojej szyi. Nie muszę się odwracać, żeby wiedzieć, że jest tuż za mną. Przyparł do mnie, sprawiając, że pochyliłam się lekko nad kontuarem.

- Jesteś kłamcą - szepnął mi do ucha, wysyłając dreszcze wzdłuż mojego kręgosłupa.

- Co?

- Kłamałaś podczas gry.

- Ty też kłamałeś - zaprotestowałam, odwracając się i z pewnością siebie pokazując mu papierek.
Jego wzrok powędrował w dół na mały papier leżący w mojej dłoni. Uśmiechnął się.

- A tak przy okazji, kiedy skłamałam? - zapytałam, kładąc rękę na biodrze. Znów się uśmiechnął.

- Powiedziałeś, że ktoś zdobył u ciebie drugą bazę. Proste kłamstwo.
Zarumieniłam się, lekko odpychając od siebie jego klatkę piersiową. Nie ruszył się ani o milimetr. Nawet z moimi pięciocentymetrowymi koturnami, Niall nadal jest wyższy.

- Skąd wiesz, że kłamałam? - jęknęłam.

- Bo kiedy się całowaliśmy, byłaś bardzo zdenerwowana... Więc... serio. Nie kłam mi, Sam. Tylko ja Cię miałem, nikt inny.
Przełknęłam ślinę.

- Czy kiedykolwiek byłaś dotykana?
Moje serce rozpoczęło wyścig, kiedy popatrzyłam na niego

- Tak.

- Nie kłam - powtórzył, chwytając rękami moje biodra. Skrzywiłam się, a on nagle podniósł mnie i posadził na ladzie. Ruszył się tak, aby mógł stanąć miedzy moimi nogami.

- Czy kiedykolwiek byłaś tak blisko jakiegoś faceta, Sam?

- Nie - powiedziałam powoli.

Oblizał wargi, po czym położył ręce na moich kolanach, przesuwając je na moje uda. Każda część mojego ciała, której dotknął zapłonęła. Chwyciłam rękami ladę. Niall pochylił się bliżej i przez chwilę myślałam, że chce mnie pocałować, ale on położył usta przy moim uchu:

- Jeśli chcesz z powrotem kolczyk... - urwał.

- C-co?

- Odważ się zagrać ze mną w "prawda czy wyzwanie". Dla każdego po pięć rund. A dostaniesz kolczyk z powrotem.

Nie ma mowy. Nie, nie, nie, nie.

Zanim zdążyłam pomyśleć, moje usta otworzyły się:

- Okej.


------------------------------------------


Czytasz = Komentujesz. 


No kochani. Wreszcie jest rozdział czwarty, właśnie kończę piąty więc
powinien być dodany na bloga około 17.00-18.00 :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz