piątek, 18 lipca 2014

Rozdział 2

Następnym dniem jest wtorek. Powoli ruszyłam w dół po schodach w zwykłym podkoszulku i szortach od piżamy. Byłam zbyt leniwa, aby umyć teraz włosy, ale wyszczotkowałam zęby, w razie gdybym wpadła na Nialla.
To, że na niego wpadnę jest bardzo prawdopodobne, ponieważ Zayn, 
może z nim przyjść w każdej chwili... Usiadłam na krześle w kuchni, życząc mamie i tacie dobrego poranka. Moja mama patrzy przez okno, pijąc poranną kawę i komentując każdego, kto akurat przechodzi obok naszego okna. 
Mój tata czyta gazetę, mamrocząc, że każdy jest hipokrytą i, że czasami chcę mu się rzygać jak patrzy na to wszystko. Powoli przygotowałam sobie płatki na mleku, po czym oparłam się o ladę. Cała kuchnia pachnie kawą.
Moje oczy nieświadomie zwróciły się w stronę okna. Zobaczyłam kucającego na trawniku obok motocykla Nialla.  
Otarł czoło ręką, wstając i pokazując, że nie ma na sobie koszulki. Jego nagi tors wydaje się nieskazitelny, z wyraźnie wyrzeźbionym sześciopakiem. Mój wzrok na chwilę się na nich zatrzymał. Oderwałam od niego oczy i skupiłam się na swoich płatkach. Następnie skończyłam je jeść i włożyłam miskę do zlewu. Zaczęłam iść na górę.

- Zaaaatrzymaj się! - krzyknęła moja mama, na co jęknęłam, odwracając się aby zobaczyć czego chce. - Jeżeli Ci to nie przeszkadza, rodzice Ashley wpadną dziś do nas razem z rodzicami Nialla. 
Tata i ja spojrzeliśmy się na siebie, zanim uśmiechnęłam się i kiwnęłam do mojej mamy głową.

-Pewnie, nie mam nic przeciwko. - Po czym odwróciłam się poszłam do swojego pokoju, żeby się przebrać. Mój telefon zaczął wibrować, podeszłam do mojej szafki nocnej, obok łózka i przejechałam palcem po ekranie by go odblokować. 
Była to Ashley.


Ashley: Cześć śpiąca królewno :)  . Jeśli wstałaś to odpisz mi.

Sam: Tak, pewnie. Już zdążyłam zjeść śniadanie. 

Ashley: Wiesz, że dzisiaj przychodzą do was moi rodzice? :o 

Sam: Tak + rodzice Nialla >.<

Ashley: O. Tego nie wiedziałam. No trudno. Wpadnę po Ciebie za jakieś 15-20 minut :) . 

Usłyszałam dzwonek do drzwi. Wow. Szybka jest. Zeszłam na dół do salonu i zobaczyłam Ashley, która rozmawiała właśnie z moimi rodzicami. Przywitałam się z nią i wyszłyśmy na taras mojego domu. 

- Gdzie idziemy? - zapytałam, rozglądając się po oświetlonej w słońcu, ulicy.

-Na boisko - powiedziała, a moje serce zaczęło bić szybciej. Od razu zadałam sobie pytanie, czy Niall też tam będzie? Być może. 
Po jakiś 10 minutach doszłyśmy na miejsce. Jest tam ta sama grupa naszych znajomych co wczoraj. Od razu zobaczyłam Nialla, rozmawiającego z Nainą. Chłopak odwrócił głowę, po czym znów na nas spojrzał z opóźnionym refleksem. Mrugnęłam do niego , a on przeprosił dziewczynę, po czym podszedł do nas. Przywitałyśmy się z nim i zaciągnął nas żebyśmy usiadły. Jak zwykle, z moim szczęściem zabrakło dla mnie miejsca, więc postanowiłam, że postoję. Nic mi nie szkodzi. Kiedy miałam pokaz mody w Mediolanie, chodziłam w tą i z powrotem, jak nie normalna 20 razy. 
Zauważyłam mojego brata, który szedł z reklamówkami wypełnionymi po brzegi alkoholem. Poczułam jak ktoś pociągnął mnie za talię, żeby usiadła mu na kolanach. 
-Siadaj, przecież nie będziesz stała- Powiedział Jake z uśmiechem od ucha do ucha. Odwzajemniłam uśmiech i zaczęliśmy rozmawiać. Podszedł do nas Zayn i rzucił nam po piwie. 

-Zaszalej siostrzyczko- Powiedział, po czym puścił mi oczko.

-Zaszalałam wczoraj i boli mnie troszeczkę głowa- Skrzywiłam się.

-Niezdara - Wtrącił Niall i uśmiechnął się do mnie kiedy nawiązaliśmy kontakt wzrokowy. 

-W ogóle, która z was jest dziewicą?- Wyskoczyła Diana, ni z tąd ni z owąd z takim tekstem. Ashley zakrzstusiła się piwem, a chłopaki zaniemówili. 

-Skoro poruszyliśmy ten temat. Siostrzyczko. Czy ja o czymś nie wiem?- Zapytał Zayn.

Super. Jeszcze tego brakowało, żeby się przyznała, że nadal jestem dziewicą. 

-Em. Nie a o czym masz nie wiedzieć? - Spaliłam buraka.

-O szlag. Czyli ty jeszcze nieee.... - Nie dokończyła Naina.

-Nie. - Odpowiedziałam i spuściłam głowę w dół ze wstydu. 

-Jezus. Dajcie spokój. Nie każdy musi  w wieku 15 lat.- Wtrąciła Harry, rzucając podejrzliwy wzrok Zaynowi. 
Wróciliśmy do picia piwa. To było najgorsze pytanie jakie kiedykolwiek usłyszałam. Ale trudno. Było minęło. Na szczęście Harry uratował mi tyłek. W dalszym ciągu siedziałam na kolanach u Matta. Przeprosił mnie na chwilę i wstałam, ponieważ musiał iść siku. Usiadłam na jego miejscu, aż w końcu przyszedł do mnie sms. 

Mama: Sam skarbie, zbierz Nialla, Zayna, Ashley i bądźcie u nas w domu o 17.00. 

Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 13.00. Uf. Mieliśmy jeszcze sporo czasu. 
Odwróciłam się do Nialla, który siedzial po mojej lewej stronie i szturchnęłam go.
-Co się stało? - Odwrócił się z uśmiechem na twarzy. 

Czemu mi to robisz?! Zabijesz mnie swoim uśmiechem!

-Em. Moja mama prosiła, żeby Cię zgarnąć, o 17.00, bo twoi rodzice, mają do nas przyjść.
-Rozumiem. Dobrze.- Odpowiedział 
-Zayn, Ashley!- Zawołałam ich, ponieważ stali przy boisku do kosza i Zayn uczył Ashley grać.

Ow. Jak słodko. 

-Yep?- Rzucił Zayn.

-Mama nam kazała być łącznie z Ashley o 17.00 u nas, bo przychodzą jej rodzice i rodzice Nialla- Krzyknęłam, żeby mogli mnie usłyszeć.

-Spoko, ale jest  dopiero...- spojrzał na ekran swojego telefonu - po trzynastej, więc luzik.

-Tylko mówię - Podniosłam ręce w geście obronnym i wróciłam do picia piwa. 

***

Wracaliśmy do mnie do domu, kiedy poczułam jak ktoś złapał mnie w talii. Ku mojemu zdziwieniu był to Niall. 

Boże, moje serce tu wykorkuje.

-Jak tam? - Zapytał, posyłając mi ciepły uśmiech. 

-Dobrze, stresuję się trochę.

-Czym ? 

-Tam będą rodzice Ashley i twoi rodzice. To trochę krempujące, nie sądzisz?-
Zapytałam

-Owszem- Odparł i uśmiechnął się ponownie. 
Szliśmy powoli, a Ashley jak zawsze panikowała, że się spóźnimy. 

-Spokojnie, jest 17.30 - Powiedział pewny siebie Zayn - Szlag! 

-Mówiłam do jasnej cholery! - Krzyknęła Ashley.

-Dobra, bez pośpiechu, nigdzie się nie pali. Spóźnimy się to nas nie powieszą na szubienicy- Wtrącił Niall. 
Weszliśmy do środka po 18.00 . Wszyscy już siedzieli z lampkami wina i śmiali się. 

No nieźle.

Na szczęście szybko przebrnęłam przez teksty, rodziców Ashley i mamy Nialla. 
Pani Horan usiadła na fotelu, więc Niall usiadł na oparciu od fotela, Moi rodzice wraz z mamą Ashley na kanapie, a tata Ashley usiadł na drugiej kanapie razem z tatą Nialla. Więc ja, Zayn i Ashley dosiedliśmy się do nich. 

-Nie wychodzicie? - Zapytał Zayn.

-Nie. Wolimy pić wino - Odpowiedziała moja mama, klepiąc mojego tatę po kolanie.

-I? - Zayn ponownie zapytał.

-I tyle. Trevor wymyślił nową gre pijacką. - Odparła. 

-Tata? - Wtrąciłam na co mama pokiwała głową. 

-Koktajl filmowy- Powiedział mój tato- Wybierasz dwa tytuły, które zawierają to samo słowo i opisujesz film. Na przykład. Wieloryb rozdaje złote bilety, by wybrać osobę, która zgarnie jego fabrykę cukierków. 

-UWOLNIĆ WILLIEGO WONKE I FABRYKĘ CZEKOLADY! - Krzyknęła mama Nialla klaszcząć w dłonie, na co my "młodzieży" wybuchnęliśmy śmiechem, a moi rodzice, rodzice Ashley i Tata Nialla krzyknęli i wznieśli toast, za poprawną odpowiedź. 

-Dlaczego to gra pijacka ? - Zapytał Niall.

-Bo pijemy gdy w nią gramy - Odpowiedziała moja mama. 

-Gruby rysunkowy kot gra w baysball ze zmarłym ojcem - Kontynuował grę tata Nialla. 

-Ou, ou, ou! Mam! GARFIELD MARZEŃ! - Krzyknęłam w tym samym momencie co Niall .
Znów podnieśli wina i wznieśli toast.

-Żartujecie? Ani razu nie zgadłam- Powiedziała moja mama, na co ja z Niallem zaczęliśmy się śmiać. 

-Przeraża Cię to? - Zapytał Zayn

-Trochę. Ale mam świetnego psychiatrę i zawszę mogę liczyć na Trevora. - Odparła nasza mama. 

-Hahahahaha. Trevora? Co? - Wtrącił pan Horan. 

-Jest jak pozbawiony uczuć robot - Wyjaśniła moja mama gestykulując.

-Nie lubie-e czu-uć. - Powiedział mój tata udając robota, na co wszyscy zaczęliśmy się śmiać. 

-Ja gdy jestem w stresie wracam do moich Hiszpańskich korzeni. Codziennie o 14.00 sieeesty! Choćby nieee wieem co! - Krzyknął tata Ashley. 

-OD JUTRA O 14.00 WSZYSCY UCINAMY DRZEMKĘ! - Odkrzyczała moja mama. 

-Hej. Mam kolejną zagadkę - Powiedział mój tato - Jest detektyw z rasizmem na Brooklyn'ie. 
Mama Nialla chciała coś powiedzieć, ale moja ją uciszyła.

-CIHCO SIEDŹ! JA WIEM! Pies. Marmaduke. RASIZM PRZEWINĘŁO Z WIATREM! Emm. Nie. Nie mam pojęcia. Znowu. 

-SCOOBY DOO CO NALEŻY! - Wykrzyknęli wszyscy z załamaniem. 
Ja, Ashley, Zayn i Niall wstaliśmy z miejsc i ruszyliśmy w stronę mojego pokoju.

-Adios Alkoholicy - Dodał Zayn salutując.

-Adios kujony - krzyknęli wszyscy razem. 

Weszliśmy do mnie do pokoju i wskoczyłam na łóżko po czym usiadłam skrzyżnie. To samo zrobił Niall i Ashley, a mój brat usiadł na krześle, które jeździ. 

-Nie wiem jak oni mogą gadać o takich bzdurach. To jest nudne! - Powiedziała Ashley zakrywając twarz dłońmi. 

-Nie mam pojęcia, ale ja coś mam - Powiedział Zayn i na chwilę wyszedł z pokoju. Wrócił po 5 minutach z torbą, w której były piwa dla nas.

-CO? Jak to? Ale skąd  w ogóle ?!-  Zapytałam.

-Zostawiłem w krzakach w razie takich sytuacji. - Odpowiedział.

-Stary. Ile to już tam leży ? - Wtrącił Niall. 

-Te od jakichś 30  minut, a pamiętasz tamte co przyniosłem 2 miesiące temu na boisko?

-Ta. Pamiętam. To co ? 

-To one miały około 5 miesięcy. - Powiedział zadowolony Zayn.

-Będę rzygać - Odparł Niall zakrywając swoje usta dłoniom, na co wszyscy wybuchnęli śmiechem. Otworzyliśmy więc piwa i zaczęliśmy gadać na swoje tematy, mniej nudne. 

***

Wypiliśmy już około 7 piw na głowę. A propo głowy, w mojej jest helikopter. I to poważny. Próbowałam wstać, ale nie mogłam. Po długich próbach wstałam, ale zatrzymałam się przy  komodzie. Niall podszedł, złapał mnie w talii i wpatrywał się w moje oczy. Ashley i Zayn natomiast siedzieli i trzymali się za ręcę. 

Coś z tego będzie. Ja wam to mówię. 

W tej niezręcznej sytuacji do pokoju wparowali nasi rodzice. WSZYSCY
-Oh. Patrz jak uroczo- Powiedziała mama Nialla zataczając się w progu i szturchając moją mamę. 
-Mogliby być parą. - Wtrącił mój tata. Na moich polikach poczułam okropne pieczenie. Super. Brakowało mi jeszcze tego, żeby się zarumieniła, w obecności Nialla. 
Niall nic nie odpowiedział tylko uśmiechnął się do mnie.

-No młodzieży. Ja rozumiem, widzę i czuję, że wy tu mieliście własną imprezę, ale
zwijamy się. - Przerwał tata Ashley. 

-Niall synku pożegnaj się z Sam i chodźmy - Odparł pan Horan. 
Wszyscy wyszli z pokoju, łącznie Ashley i Zaynem, który pomagał jej wyjść, bo też nie była w najlepszym stanie. Zostałam tylko ja i Niall. Złapał moją twarz w swoje ręcę i popatrzył mi chwilę w oczy. Jego usta zbliżyły się do moich, po czym lekko je musnęły. Moje serce ewidentnie potrzebuję, żeby mnie odwieźć do szpitala. Motyle w moim brzuchu wybuchły, to było okropne, a za razem cudowne.

-Dobranoc księżniczko - Powiedział cicho, i wyszedł z mojego pokoju. 
Ja jedynie co potrafiłam zrobić to wpatrywać się w niego jak głupia. Zatkalo mnie. Zdjęłam swoją koszulę w kratkę, spodenki, buty, po czym wskoczyłam w koszulę nocną i rzuciłam się na łóżko. Już czuję, jak moja głowa rano będzie pękać z bólu... 

Rozdział 1

Jest 21 czerwca. Wakacje. Właśnie wylądowałam w Miami, wreszcie w domu. Wzięłam wszystkie swoje bagaże i stanęłam przed lotniskiem, na które miał przyjechać po mnie mój tata z mamą. Już słyszę te zdania, "o mój Boże, Trevor patrz jak ona wyrosła!" , "co roku jesteś piękniejsza córeczko", cóż, kwestia przyzwyczajenia. Spojrzałam na zegarek, dochodziła 13.00, dziwnie, bo mieli przyjechać po mnie jakąś godzinę temu, ale trudno, położyłam walizkę na ziemi i usiadłam na niej odblokowując swojego smartfona, zajęłam się swoimi sprawami, po krótkim czasie dotarł do mnie sms. Był on od Ashley mojej najlepszej  przyjaciółki. Znamy się od dobrego 4 roku życia, praktycznie się razem wychowywałyśmy na tym samym podwórku, mieszkała na przeciwko mnie, ale w sumie każdy kogo znam mieszka albo na przeciwko mnie, albo obok, w każdym bądź razie weszłam w wiadomość, którą otrzymałam.

Ashley: Boże. Gdzie ty jesteś?! Miałaś być godzinę temu :( 

Sam: Tak wiem, przepraszam, ale moi rodzice jeszcze po mnie nie przyjechali.

Ashley: No okej, wybaczam Ci :) .

Uśmiechnęłam się do ekranu telefonu i zablokowałam go, oparłam łokcie na moich kolanach i wypatrywałam moich kochanych rodziców. Pod główne wejście na lotnisko podjechało terenowe auto, z niego wyskoczyła jak poparzona moja mama, a za nią tata, ale bardziej spokojnie.

-Moja kochana córcia! Przepraszam, że tak długo, ale ojciec kupił jakiegoś złoma i wysiadł nam w połowie drogi- Powiedziała ściskając mnie.

-Mamo. Dusisz. Mnie...- Wyszeptałam

-Oh, przepraszam!

-Witaj w domu dziecinko- Wtrącił tata obejmując mnie, po czym zabrał moje walizki i wpakował je do bagażnika. Wskoczyłam do jeep'a i zaczęłam rozmawiać z rodzicami. Przejechałam obok miejsca w którym kiedyś znajdował się mój ulubiony butik, ale już go tam nie było, postanowiłam zapytać się mamy.

-Mamo, gdzie jest ten butik co tutaj kiedyś był?

-Nie ma go, już od półtora roku, teraz jest tu Starbucks- Odpowiedziała mi.
Po 40 minutach, kiszenia się w samochodzie dojechaliśmy na miejsce. Wysiadłam z auta i na wstępie z naprzeciwka wybiegła Ashley piszcząc i skakać jak głupia.

-Nawet nie wiesz jak tęskniłam!- Wykrzyczała mi prosto do ucha ściskając mnie.

-Ja też tęskniłam-Odwzajemniłam uśmiech.
Z domu obok wyszedł mój brat Zayn. Wow. Jak on się zmienił, nie to co kiedyś cicha woda, ulizane włosy, nie. Teraz bardziej mnóstwo tatuaży, piercing i zadziorne włosy.

-Moja kochana siostrzyczka-podszedł do mnie i natychmiast mnie objął.- Stęskniłem się za tobą kurduplu, ale chyba urosłaś co?

-Nie ciesz się tak. Tylko 165 cm wzrostu- Odpowiedziałamm, uderzając go w klatkę piersiową.

-Uuua. Zaszalałaś. Aż 5 cm-Parsknął śmiechem.

-Zayn! - Krzyknął mój tata, podchodząc bliżej i uderzając go lekko w tył głowy- Nie ociągaj się tylko bierz tamte walizki, myślisz, że jest ich 3 sztuki?
Wybuchnęłam śmiechem, po czym wszyscy weszliśmy do domu. Kolejne Wow. Kiedy wyjeżdżałam ten dom wyglądał inaczej, bardziej ciasno, a teraz? Ja nie mogę się połapać gdzie jest łazienka!

-Czemu rozbudowaliście dom?- Zapytałam

-Nie wiem, ale po mojej wyprowadzce powinni chyba zmniejszyć co nie?- Powiedział Zayn, wchodząc do przedpokoju z moimi walizkami.

-Jak to? Gdzie się wyprowadziłeś?

-Do domu obok.

Oh.

Poszłam na górę, weszłam do swojego pokoju. Byłam zmęczona, więc padłam leniwie na łóżko i patrzyłam się ślepo w sufit, do mojego pokoju wparowała Ashley.

-No więc. Wiesz co musimy teraz zrobić?- Zapytałam rzucając się na miejsce obok mnie.

-Nie za bardzo.

-Jezus Sam! Ciągle ta niekumata Sam. Eh.- Odpowiedziała, po czym podniosłam się szybko do pozycji siedzącej.

-Jak to niekumata?!

-No właśnie - parsknęła śmiechem. Nie rozumiem jej czasami. Ale okej. - Dobra nie ważnie. Chodź na dół, mama Cię wołała.
Zeszłam po schodach na dół do salonu, usiadłam na kanapie obok mojej mamy i taty. Zayn przyszedł z kuchni z ciastkami, a na stole leżały rozstawione filiżanki z kawą. Nie wiem co tu jest grane.

-Jak tam u Pani Horan?- Zaczęłam.

-U niej dobrze. Wyprowadziła się wraz ze swoim mężem.

Co? Jak to? Czyli Nialla tutaj też nie ma?

-Ale nie martw się. Po twojej minie wprowadzam, że w twojej głowie krążą myśli "O Boże gdzie jest Niall?" "Czy on też się wyprowadził?" - Wtrącił Zayn

-Zamknij ty się wreszcie - Walnął go w ramie mój tata.

-Powinnaś go zobaczyć. On ma z 190 cm wzrostu, a te jego niewinne niebieskie oczka są jeszcze bardziej słodkie, po za tym ma motocykl, jego umięśnione bary, jest genialny Sam! - Skończyła Ashley, łapiąc oddech.

-Okej? Ashley skarbie napij ty się lepiej tej herbaty- Powiedział niepewnie mój tato, podając jej filiżankę z herbatą. Wszyscy automatycznie wybuchnęli śmiechem, a Ashley przewróciła tylko teatralnie oczami i zabrała filiżankę od mojego taty.
-No naprawdę, bardzo śmieszne wujku.- odpowiedziała biorąc do ust ciastko.- Ja tylko chciałam zdać jej relacje.


***


Na zegarze dochodziła godzina 16.00. Ashley musiała iść do domu ze względu na swoją mamę. Jej mama jest młodą kobietą, a miała już trzy udary, przez co nie daje sobie ze wszystkim rady. Do mojego pokoju wparował Zayn siadając przy biurku, podjechał kawałek krzesłem na kółkach obok mojego łóżka i przez chwilę milczał. To było dziwne. 
-Sam! Idziesz ze mną powłóczyć się?!- Krzyknął, na co szybko zerwałam się z łóżka ze strachu. 
-Okej, bracie zaczynam martwić się o twoje zdrowie psychiczne.
-Cicho gówniarzu. Jesteś ode mnie młodsza- powiedział uśmiechając się.
-Wielkie mi halo.
-Ale jednak jesteś. To jak? Idziesz?-Zapytał ponownie.
-No dobra. Daj mi chwilę. 
Zayn wyszedł z pokoju, a ja podeszłam do szafy i wskoczyłam w coś w miarę luźnego. 


Zeszłam na dół do salonu i zobaczyłam tam już gotowego Zayn'a, który trzymał w dłoni swój telefon. Otworzył mi drzwi i skierowaliśmy się w stronę boiska, to było kiedyś nasze miejsce spotkań. 
-Więc. Kto tam będzie?- Zapytałam
-No cóż. Ashley, Jake, Liam, Harry, Louis, Naina i chyba Diana.- Odpowiedział odpalając papierosa. On pali?! 
-Oh. W porządku. Czyli jak zawsze nasza stara grupa?
-Yep. 
Standardowo zaczęła się rozmowa na temat tego co robiłam w tym całym Mediolanie przez trzy lata. Mój tok myślenia został przerwany, gdy usłyszałam motocykl zjeżdżający w dół ulicy. To był jakiś facet. My w tym czasie zdążyliśmy wejść na boisko. Miał czarny kask i czarną skórzaną kurtkę. Zatrzymał się na podjeździe obok ulicy i zsiadł z motocykla, po czym zdjął kask i przejechał dłonią po swoich blond włosach. 
Jego ciemne jeansy doskonale opinają jego długie, chude nogi, a jego białe Air Force'y są teraz bardziej szare. Pomachał szybko, po czym jego wzrok wylądował na mnie. Czułam zażenowanie, gdy się we mnie wpatrywał. Nie wiedziałam nawet kto to jest. Odwróciłam się i poszłam dalej gdzie siedzieli moi dawni przyjaciele.
-O kurwa! Ale z Ciebie dupa!- Wykrzyczał Jake podchodząc do mnie bliżej, ściskając mnie. 
-Dobrze Cię widzieć - Wtrąciła Naina i Diana. 
Przytuliłam wszystkich po kolei, kiedy Zayn podszedł do tego kolesia z motocykla i przywitał się z nim. Nie znam go. Ale okej. Podszedł do mnie bliżej, spojrzał mi się w oczy i wyciągnął rękę.
-Nia... Chwila. Kurwa! Sam?!- Wykrzyknął, a ja byłam zszokowana. Jasna cholera, czy to jest Niall?! Wygląda genialnie!
-Niall! - Krzyknęłam, rzucając mu się na szyję. 
-Wszystko po staremu- Powiedział Liam
Uśmiechnęłam się do Nialla, i poszłam usiąść obok reszty znajomych. Jake wyjął z reklamówki piwa i każdego poczęstował.
-Masz- Podał mi alkohol.
-Kurwa mać! Nie przesadzasz?! Ona nie jest pełnoletnia!- Krzyknął Zayn
-Zayn! To ile uważasz, że mam lat?- Przerwałam, kiedy zaczął krzyczeć na Jakea.
-Na litość Boską masz dopiero 16 lat do kurwy nędzy!
Wszyscy wybuchnęli śmiechem wraz z Niallem.- Z czego się kurwa śmiejecie?!
-Stary. Nawet ja to wiem. A nie jestem jej bratem. Sam ma już 19 lat.- Powiedział Louis
Zayn spojrzał się na wszystkich w koło i podał mi piwo. Jego mina była bezcenna. Boże.  Posiedzieliśmy do około godziny 23.00 na boisku i wszyscy ruszyliśmy w moją stronę. Tak jak mówiłam. Wszyscy praktycznie mieszkają koło siebie, albo razem. Podeszliśmy pod dom, i pożegnaliśmy się. Weszłam do domu i zastałam w salonie moich rodziców. Chciałam przemknąć na górę do mojego  pokoju , żeby nie zauważyli, albo nie wyczuli, że coś piłam. Wypiłam trzy piwa, a czuję się jakbym była na ciężkiej domówce. 
-Sam. Podejdź no mi tu - Powiedziała moja mama.

Mam przejebane

-Czy ty coś piłaś?! Sam na litość Boską jesteś za młoda! - Krzyknęła, a mi zadzwoniło w uszach.
-Jezu Chryste, Nina nie przesadzaj.Ona nie ma już 16 lat tylko 19. Zapamiętaj to sobie. - Wtrącił mój tata. Boże. Jak ja go kocham. - Ile wypiłaś?
-Trzy piwa. Ale tato spokojnie później wszyscy odprowadzili mnie do domu. Cała grupa. - Odpowiedziałam.
-Trzy piwa to nie przestępstwo, Zayn pije 10 razy więcej. - Powiedział, a moja mam otworzyła szeroko usta.
-Jaka grupa?- Wtrąciła
-No wiesz mamo. Moi dawni przyjaciele. Liam, Louis, Harry, Diana, Naina, Ashley, Niall, Jake, no i obowiązkowo jako braciszek Zayn- Odparłam.
-Mhm. Niall? Co u niego?
-Wydaję się być wszystko okej. Nie gadaliśmy za dużo. 

Ale żałuję, bo cholernie mi się kurwa podoba. Nadal.

-Więc nie wiem dokładnie - Dokończyłam.
-Okej. Idź do siebie.Nie masz pięciu lat, żebyśmy Cię przesłuchiwali- Powiedział mój tato.

To nie mam już 16 lat, czy 5? Zgubiłam się. 

Poszłam do siebie do pokoju, po czym przebrałam się w shorty i siedziałam w samym staniku. Wyszłam na balkon, oparłam się barierkę i wpatrywałam się w niebo. Na przeciwko ktoś ewidentnie wyszedł na zewnątrz. Zobaczyłam, że ktoś odpala papierosa, czy to Zayn?
Zapalił swoje światło, a ja swoje i ku mojemu zdziwieniu był to Niall. Złapaliśmy kontakt wzrokowy.
-Jak tam? -Zapytał, zaciągając się. 
-Nic. Jestem zmęczona. Chciałam trochę odpocząć, a Zayn wyciągnął mnie na boisko tam do was.- Odpowiedziałam, chowając ze zmęczenie twarz w swoje dłonie. 
-To dobrze. Znaczy nie to, że jesteś zmęczona tylko to, że Zayn Cię tam zabrał. Prawdę mówiąc nie widziałem Cię dawno i stęskniłem się.- Powiedział.

Jasna cholera. Moje serce. Mój brzuch. Czemu ja wariuję?!

-Przy okazji. Łady stanik- Dokończył, a ja zorientowałam się, że stoję na balkonie, gadając z nim w samym staniku. Co za wstyd. 
-Zakryj się.- Wtrącił chłopak, który wszedł na balkon, i wziął od Nialla zapalniczkę.
-Zayn?! Co ty tam robisz?  - Krzyknęłam, kiedy zorientowałam się, że to mój brat.
-Mieszkam.
-Mieszkasz?!
-Ej. Mam 20 lat, a poza tym rodzice Nialla się wyprowadzili, a że nie chciał sprzedawać tego domu, bo miał do nas wszystkich za blisko, to postanowiliśmy zamieszkać razem. Badum Tsss. - Roześmiał się.
-Badum Tsss? Co do..- Nie dokończyłam, bo Zayn mi przerwał.
-Jak zwykle mało kumata.
-Ej! Ashley już dziś mi to powiedziała!-Krzyknęłam i wytknęłam mu język. - Dobra. Ja spadam, bo chcę mi się cholernie spać...
-Dobranoc- Powiedział Zayn
-Branoc mała- Wtrącił Niall, zaciągając się dymem z papierosa.

Mała. Powiedział do mnie Mała. Za dużo jak na jeden dzień.

Wróciłam do środka, zamknęłam balkon i zasunęłam rolety. Wskoczyłam do łóżka pod kołdrę, po czym zasnęłam. 




----------------------------------------------------------------------------------------


Jest i pierwszy rozdział! 


Czytasz=Komentujesz.


Prolog


Poznali się trzy lata temu. Byli w sobie zakochani, ale nie potrafili tego powiedzieć. Ani ona, ani on. Ich znajomość rozpoczęła się dokładnie w wakacje 2013 roku. Spotykali się codziennie ze swoją ulubioną grupą znajomych, jeździli na imprezy po za miastem, ogniska, wyjeżdżali pod namioty, ale pewnego dnia musiało się to zmienić. Sam dostała propozycję z Mediolanu, aby zostać modelką światowego formatu. 
Nie potrafiła podjąć rozsądnej decyzji, w końcu zdecydowała się wyjechać. Wszystko co oni mieli było jedynie wakacyjną przygodą,  ponieważ ona wyjechała, gdzie udało jej się ruszyć do przodu.
 Teraz kiedy jej życie jest brane pod uwagę i śledzone przez paparazzi. Po trzyletnim wyjeździe nareszcie wraca do domu. Do rodziny i przyjaciół. Wtedy jedna noc zmienia wszystko, a wszystkie jej wspomnienia nie dają jej żyć. Ponownie wracają. Uczucia wariują, nie pozwalają jej rozsądnie myśleć, za każdym razem kiedy go widzi, stwierdza, że jeszcze raz się w nim zakochuje. Na nowo. Czy uda jej się dostać nową szanse i zacząć wszystko od nowa?


Ostrzeżenia: Mogą pojawić się treści seksualne, wulgarny język, zażywanie narkotyków oraz alkoholu.  


Akcja rozgrywa się trzy lata później w 2016 roku, kiedy Sam ma 19 lat, a Niall 20 lat. 


Cóż. Co mi dużo zostało do mówienia, zapraszam na But I'll love them endlessly.